Jak robię wtorkowy webinar

Drogi Czytelniku,
właśnie zakończyłem kolejny wtorkowy webinar. Pisałem Ci o tym, że tę formę kontaktu z Czytelnikami zacząłem w czerwcu br. swoim pierwszym webinarem. Wtedy był początek. Do dziś pamiętam to przeżycie. Nic w tym dziwnego, bo każda inicjacja ma w sobie coś tajemniczego, a przez to ciekawego.

Choć nie wiadomo,  jak taki proces się zakończy i jak długo potrwa, to przecież stara chińska maksyma głosi:

„Podróż licząca tysiące mil zaczyna się od pierwszego kroku”.

Jednak zanim nastąpi pierwszy krok, wpierw jest raczkowanie. Z punktu widzenia dziecka jest ono bardzo skuteczne, bo dzięki niemu można wszędzie się dostać.


Ja też wpierw „raczkowałem” po webinarach różnych twórców, bo dręczyło mnie zasadnicze pytanie, które i Tobie może spędzać sen z powiek:

Jak zrobić pierwszy webinar?

 

Innymi słowy: Jak postawić pierwszy krok na gruncie webinarów? 

Potwierdziła się jednak stara zasada, że gdy uczeń gotowy, to nauczyciel się znajdzie. Tak trafiłem na firmę organizującą tego typu internetowe seminaria, a mianowicie Webinaria24.pl.

Obecnym jej właścicielem jest Artur Kostowski. Spotkaliśmy się wiele lat temu na jakiejś konferencji, gdzie był prelegentem. Z racji takiego samego nazwiska wymieniliśmy się wtedy wizytówkami. I kontakt pozostał. Jak widać networking niezawodnie przydaje się w działaniach biznesowych.

Dzięki Arturowi zapoznałem się z działaniem platformy webinarowej ClickMeeting. To, co jeszcze kilka miesięcy wcześniej wydawało się całkowicie niedostępną wiedzą tajemną dla wybrańców, stało się moim udziałem.

Zobaczyłem profesjonalne studio do robienia webinarów i wymagany sprzęt, który zapewnia najwyższą jakość transmisji. W nim zrobiłem swój pierwszy krok w nowej dla mnie technologi, a potem następne.

Nie ukrywam, że podczas pierwszego webinaru ważną sprawą okazało się zapewnienie wsparcia technicznego ze strony Artura. Miałem pewność, że jeśli coś pójdzie nie tak, szybko uda się przezwyciężyć kłopot. Bardzo przydała mi się możliwość poruszania się po wirtualnym pokoju webinarowym „na sucho”, czyli bez transmisji.  Dzięki temu oswoiłem się z mówieniem do ekranu. 

To jest największa trudność w prowadzeniu webinaru: brak publiczności na żywo. Z pewnością są osoby, które lubią pogadać sobie i jest im obojętne, czy ktoś tego słucha.  Dla mnie jednak:

Bardzo ważny jest odbiorca!

 

Choćby z zajęć naszego klubu Toastmasters przyzwyczaiłem się do audytorium reagującego na wygłaszaną mowę. Podczas prowadzenia webinaru jesteś tylko Ty i ekran/mikrofon. Ewentualnie o czymś możesz zorientować się z wpisów na czacie. Z tego względu uważam, że wystąpienie webinarowe jest trudne – ma swoją specyfikę.

Współpraca z firmą Webinaria24.pl okazała się korzystna pod jeszcze jednym względem. Poznałem, jakie należy spełnić minimalne warunki techniczne, aby przeprowadzić webinar.

Byłem przekonany, że aby uzyskać satysfakcjonujący poziom jakości dźwięku i obrazu, trzeba mieć profesjonalne studio nagraniowe.


Okazało się jednak, że to nie jest warunek konieczny. Owszem, mając np. green box, czyli pomieszczenie z zielonym tłem, możemy wygenerować dowolny obraz. Stanowi on tło Twojego wystąpienia. Najczęściej możesz oglądać tę technikę podczas prognozy pogody w telewizji.

To jednak nie gwarantuje udanego webinaru. Wielu znawców uważa, że o wiele ważniejszą sprawą jest autorytet i wiedza występującego prelegenta niż sztuczki techniczne. Jeśli chcesz zrobić swój pierwszy webinar, zapomnij, że musisz mieć dostęp do profesjonalnego studia nagraniowego.


Wspomniany Artur Kostowski nauczył mnie, na co zwracać uwagę, gdy przymierzasz się do robienia webinarów. To jest bardzo ważne, a wcale nie oczywiste. Dlatego dam Ci dobrą radę:

Skup się na jakości dźwięku.

 

Wbrew temu, co może Ci się wydawać, w udanym webinarze – oczywiście oprócz warstwy merytorycznej – najważniejsza jest jakość dźwięku. Z tym jest – moim zdaniem – największy problem do rozwiązania. Bo co z tego, że masz coś ważnego do powiedzenia, jeśli słuchacze nie będą Cię dobrze słyszeć, bo dźwięk charczy lub przerywa.

W ten sposób dochodzimy do kwestii jakości łącza internetowego. Mieszkam w wiejskiej części Łomianek. Do granicy Warszawy mam raptem trzy kilometry. Niestety,  dobrego łącza internetowego u mnie nie uświadczysz.

Jestem skazany na Neostradę o teoretycznej szybkości przesyłania 10 Mb/s. Niestety, za tyle płacę, a tyle nie otrzymuję. Przeciętnie ta wielkość wynosi 6 Mb/s. Jednak tu jest pułapka!

Jeśli jesteś organizatorem webinaru, interesuje Cię szybkość wysyłania danych, a nie ich pobierania.  W przypadku Neostrady interesująca nas przepustowość wysyłki danych jest przeciętnie 10 razy niższa niż ich pobieranie!

Jak możesz to sprawdzić w swoim przypadku? Ja używam do tego celu witryny: Speed Test. Jest to wygodne narzędzie testujące prędkości łącza. Dzięki niemu sprawdzisz, naciskając przycisk ’Rozpocznij test prędkości’, jakie są faktyczne prędkość pobierania i wysyłania danych między Internetem a Twoim komputerem.


W ciągu kilkunastu sekund otrzymujesz wynik. Możesz go powtórzyć kilka razy, żeby przekonać się, na ile łącze jest stabilne i jaka średnia prędkość występuje.

W moim przypadku jeden z pomiarów wygląda jak na obrazku poniżej. Co tu dużo mówić, nie jest on satysfakcjonujący. Niestety, Orange słabo liczy się ze mną jako klientem i o zwiększeniu prędkości nawet nie chce słyszeć. Przynajmniej na razie. O światłowodzie nie ma co marzyć.


Jak widzisz powyżej , u mnie szybkość wysyłania informacji jest niska. A i tak osiągnąłem ja tylko dzięki temu, że wszystkie łącza wewnętrzne w domu, a więc połączenie głowicy wejściowe z ruterem i rutera z komputerem są kablowe.

Pierwotnie używane przeze mnie łącze WiFi aczkolwiek wygodne, bo laptop mogłem używać w całym domu, zmniejszało jeszcze prędkość wysyłania danych o 30-40%. Przy takich warunkach zrobienie webinaru byłoby niemożliwe.

Rozważałem również Internet na łączach sieci telefonii komórkowej LTE. Niestety, żaden z operatorów nie chciał się wypowiedzieć, jaka będzie gwarantowana minimalna szybkość wysyłania danych.

PLAY przebąkiwał, że będą za jakiś czas stawiać nowy maszt w pobliżu lub poprawiać nadajnik/odbiornik na istniejącym maszcie innej sieci, z którą współpracują. Wtedy będzie można wrócić do rozmowy.

Z moich doświadczeń wynika, że minimalna szybkość eksportu danych powinna wynosić minimum 1 Mb/s. A co robić, gdy tak jak u mnie mamy łącze o gorszych parametrach?

Wtedy zapomnij, że możesz np. pokazywać coś na swoim komputerze. I to wcale nie jest koniec kłopotów. Jeśli transmisja ma dojść do skutku, musisz wprowadzić kilka ograniczeń.

Po pierwsze, wszystkie materiały, które chcesz pokazać uczestnikom, należy wcześniej wgrać na serwer pokoju webinarowego.

Po drugie, obniż parametry przekazu wideo. Jeśli mimo to obraz powoduje zaniki dźwięku, zdecyduj się na awatar lub swoje zdjęcie zamiast przekazu wideo. Pamiętaj, tak jak pisałem kilka akapitów wcześniej, Twoim priorytetem ma być dźwięk, a nie obraz.

Po trzecie, warto rozważyć zakupienie profesjonalnego mikrofonu i ewentualnie kamerki internetowej o dobrych parametrach.

Trudno mi sobie wyobrazić prowadzenie webinarów bez odpowiedniego sprzętu. Byłem zmuszony wymienić po 10 latach swój zasłużony laptop. Obecnie posługuję się laptopem firmy Dell, model Inspiron z serii 5000.

Ma on wbudowane dwa ważne elementy: kamerkę i bardzo dobrej jakości mikrofon. Mimo że posiadam mikrofon zewnętrzny firmy BOYA, jakość mikrofonu w laptopie jest tak dobra, że nie ma potrzeby posługiwać się innym.

To tyle podstawowych informacji o prowadzeniu webinaru. Przy okazji podam Ci kilka uwag , gdy jesteś tylko jego słuchaczem.

Co ma robić odbiorca webinaru?

 

Obawiam się, że możesz mieć kiepski odbiór, gdy Twój komputer lub laptop jest przestarzały. Mam tu na myśli zbyt słaby procesor i ewentualnie mało pamięci RAM. Mam zbyt małą wiedzę informatyczną, aby Ci podać konkretne minimalne parametry sprzętu komputerowego wymaganego do korzystania z webinarium. Niestety, w tym przypadku podpytaj zaprzyjaźnionego informatyka.

Uwaga:
Są również aplikacje, które pozwolą Ci oglądać webinar na smartfonie.

Gdy masz sprzęt komputerowy o gorszych parametrach, możesz się ratować, wyłączając podczas webinaru wszystkie zbędne aplikacje/programy. To pozwoli Ci zaoszczędzić moce przerobowe procesora.

Jeśli pogorszy się podczas transmisji odbiór, zwłaszcza dźwięk, najczęściej skutecznie pomaga odświeżenie witryny, za pośrednictwem której odbywa się transmisja. Wtedy następuje „złapanie” nowego łącza i dopasowanie parametrów. Niestety, to trwa najczęściej przynajmniej kilkadziesiąt sekund i wtedy tracisz część audycji.

W wielu przypadkach prowadzący webinar może dysponować nagraniem z niego. Wtedy istnieje okazja zdobyć takie nagranie na dogodnych warunkach finansowych, zwłaszcza gdy Cię nie było na webinarze.

Warto zalogować się na webinar kilka minut przed jego rozpoczęciem. Bardzo często pokoje webinarowe proponują Ci na wstępie sprawdzenie parametrów łączności i jakości słuchawek lub głośników. Wtedy masz większą pewność, że transmisja przebiegnie bez zakłóceń.

Przy odbiorze webinaru wystarczy szybkość przesyłu, czyli tutaj pobieranie danych z Internetu, na poziomie 512 kb/s. Taki parametr jest już w Polsce właściwie ogólnodostępny. Czasami tylko operatorzy sieci komórkowych mogą go specjalnie zaniżać, gdy przekroczysz zakupioną pulę transferu.

Jakie pułapki czyhają na webinarze?

 

Przyznasz, że wiem już dużo na temat, jak prowadzić webinary. Jednak okupiłem to niejedną wpadką. Najgorsza przydarzyła mi się miesiąc temu na początku października tego roku. Całkiem niedawno. Wtedy zdecydowałem się przeprowadzić samodzielnie webinar.

Podczas prób było wszystko dobrze, czyli działało jak trzeba. Owszem, korzystałem z innej platformy webinarowej niż poprzednio. Tym razem był to pokój w MyOwnConference. Niemniej zasada posługiwania się ekranem prowadzącego webinar była podobna do tego, co miałem przećwiczone w ClickMeeting.

Jednak w momencie transmisji webinaru nastąpiła katastrofa. Uczestnicy nie słyszeli mojego głosu, ani nie widzieli mojej twarzy. Dla mnie dramat! Po paru minutach zorientowałem się, że działa przynajmniej czat. Dzięki temu mogłem napisać przeprosiny i odwołać webinar.

Nic nie byłem w stanie sam zrobić. Wpadłem w pułapkę niewiedzy internetowej.


Byłem przekonany, że wina leży po stronie
MyOwnConference. Przecież w czasie przygotowań wszystko działało jak trzeba, tzn. na ekranie było widać prezentację, w górnym lewym rogu był obraz wideo, a dźwięk brzmiał donośnie.  

Postawiłem na nogi kogo się tylko dało w MyOwnConference. Technicy twierdzili, że u nich na portalu wszystko działa prawidłowo. W końcu ich serwis zainstalował jakieś oprogramowanie na moim laptopie. Dzięki temu znaleźli błąd u mnie. Czułem się głupio!

Nie wiedzieć czemu przeglądarka Google Chrome blokowała u mnie automatycznie dostęp do mikrofonu i kamerki. Wystarczyło jedno kliknięcie, aby wszystko wróciło do normy.

Kilka dni później odbył się już bez przeszkód pierwszy bezpłatny webinar z cyklu o budowaniu pewności siebie. Przynajmniej ze dwa lata wahałem się, czy wypada poruszyć publicznie tak subtelny i osobisty temat. Wydawało mi się, że nikt nie zechce tego słuchać, bo przecież do takiej bolączki się nie przyzna. Chociaż wiem, że to bardzo poważny i dokuczliwy problem wielu osób.

Myliłem się. To było do tej pory moje najliczniejsze seminarium internetowe.

Przy okazji moja wpadka pokazała, czym jest pewność siebie w praktyce. Kiedyś bym się spalił ze wstydu; biadolił, że wszystko się sprzysięga przeciwko mnie; odgrażał się, że już nigdy nie będę zajmował się czymś, na czym się nie znam; i wygadywał podobne bzdury.

Teraz oczywiście było mi przykro, że zawiodłem słuchaczy. Jednak jestem przekonany, że z tej pułapki wyszedłem z twarzą. Ot, zdarzył się niemiły „wypadek przy pracy”. Stawiam tezę, że drugi raz on się nie powtórzy.

Dla mnie brak pewności siebie to wynik niskiego poczucia własnej wartości. A różne doświadczenia spowodowały, że obecnie nie biorę do siebie niepowodzeń osobiście. Przeciwnie, wyciągam wnioski, jak nie dopuścić do ich ponownego zaistnienia.

Nie poddaję się trudnościom i zdarzeniom, na które nie mam wpływu lub jest on zawiniony przeze mnie w niewielkim stopniu, lecz niecelowy. Skupiam się na szukaniu rozwiązań.

Wtedy zamiast frustracji pojawia się zadowolenie, że przeciwności mnie nie złamały. Zrozum, pozytywne działanie zawsze buduje pewność siebie.

Jeśli ograniczają Cię koszty, to zapewniam Cię, że oba podane przeze mnie platformy, tj. MyOwnConference i ClickMeeting oferują przez miesiąc darmowy dostęp do pokoju webinarowego.

Co prawda wtedy jest trochę ograniczeń w stosunku do wersji komercyjnej, np. ograniczony czas nagrania i dopuszczalna liczba uczestników. Jednak pozostałe funkcjonalności pozwalają w pełni zapoznać się, co ma do dyspozycji prezenter.

Dlaczego warto robić webinary?

 

Truizmem jest stwierdzić, że żyjemy w czasach wymagających ustawicznej edukacji. Mnie wielu rzeczy przydatnych we współczesnym świecie nie uczono ani podczas studiów, ani później w czasie kariery zawodowej.

W takich użytecznych dziedzinach jak informatyka czy psychologia pozytywna jestem samoukiem. To ma wbrew pozorom wiele zalet. Na nowym dla mnie gruncie popełniam tyle błędów i zdobywam tyle doświadczeń, że mogę być dla Ciebie cennym przewodnikiem lub doradcą, aby Ci było iść łatwiej po swojej drodze do sukcesu. 

Dostrzegam, jak wiele osób wokół mnie galopuje „webinarowo”.  Gdybym dopiero teraz zaczął „raczkować” w tym zakresie, a nie jak zrobiłem to kilka miesięcy wcześniej, trudno byłoby mi ich dogonić lub przegonić. Już samo utrzymanie się w obecnym trendzie internetowym jest dużym wyzwaniem.

Może ktoś  rzec: – Udało ci się trafić na właściwy nurt i iść z prądem!

Oczywiście, to był w jakiejś mierze uśmiech losu. Nawet twórca Microsoftu Bill Gates twierdzi, że miał szczęście, bo znalazł się we właściwym czasie i zainteresował właściwą technologią. Przyznaję więc i ja, że miałem szczęście kilka miesięcy temu zainteresować się webinarami.

Tyle tylko że w ślad za poznaniem tej w miarę nowej koncepcji marketingowej podjąłem działania, które pozwalają mi zastosować ją w praktyce. Czytając ten artykuł widzisz, że nie było łatwo, lecz mimo to było warto dojść do sytuacji, że dzisiaj znowu mogłem poprowadzić kolejny webinar.

Czy mogę być w pełni zadowolony z moich webinarów? Jeszcze nie. Niemniej napływające opinie wskazują, że jest coraz lepiej i ciekawiej na moich wtorkowych webinarach. Zatem zarezerwuj sobie czas i zaglądaj do mnie we wtorki między godziną 20 a 21. Zapraszam, życząc dobrego odbioru.

Pozdrawiam webinarowo,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

 

2 odpowiedzi na “Jak robię wtorkowy webinar”

  1. Panie Jerzy, bardzo dobry, konkretny i bogaty poradnik. Myślę, że pomoże każdemu, kto stawia pierwsze kroki. Webinaria to akurat taka forma, którą każda prywatna osoba nią zainteresowana może uprawiać w domowym zaciszu. Tak, jak Pan napisał, nie potrzeba do tego profesjonalnego studio. W Polsce problemem może być jeszcze faktycznie jakość internetu, bo proszę pamiętać, że w większości przypadków łącza są niesymetryczne, tzn. może Pan pobrać 6 Mbps, ale wysłać już tylko 1/10 z tego. A przecież podczas webinariów występujemy w roli nadawców… Zachęcam wszystkich do przyjrzenia się ofercie swoich operatorów, bo wielu wypadkach można wynegocjować dużo lepsze parametry za tę samą cenę.
    Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *