Czy sam talent wystarczy?

Drogi Czytelniku,
Grażyna przesłała mi taką kwestię: „Wykonywałam różne zawody w życiu i zawsze to było coś blisko, ale nie to. Jak rozpoznać talent, który daje radość, szczęście i pieniądze?„. Przyznasz sam, że to bardzo ciekawe zagadnienie. Nie powiem jej, co ma konkretnie zrobić, niemniej spróbuję zainspirować ją do poszukania własnej drogi.

Moim zdaniem problem osiągnięcia radości, szczęścia i pieniędzy ma nieskończoną liczbę rozwiązań. Przecież tak na prawdę właśnie o to chodzi w życiu, aby zaspokoić powyższe oczekiwania. Nie tylko Grażyna, ale w gruncie rzeczy każdy z nas chciałby być radosny i bogaty, a przez to szczęśliwy.

No, prawie każdy! Znam wielu ludzi, którzy nie chcą być bogaci, bo twierdzą, że pieniądze szczęścia i miłości nie dają. A ja im wtedy mówię tak: „Dlaczego wypowiadasz się na temat, na którym się nie znasz? Nie chcesz pieniędzy, masz do tego prawo, bo to Twój wybór. Ale wpierw je zdobądź, a dopiero potem możesz je rozdać, skoro wolisz być biedny!”. A w kwestii formalnej co do miłości, to brak pieniędzy jest najważniejszą przyczyną rozwodów.

Wróćmy jednak do zagadnienia Grażyny, bo tu nie chodzi tylko o talent. Obawiam się, że w tym przypadku nie możemy mówić o sposobie odkrycia u niej jakiegoś „talentu”, ale raczej o konieczności pewnych zmian w życiu. Te zmiany nie muszą być duże, skoro sama mówi, że była blisko pomyślnych rezultatów. Widzę już, że powinienem napisać w czerwcu e-booka nt. zwiększenia skuteczności działań w codziennym życiu.

A może Grażynie brakło wytrwałości w dążeniu do wyznaczonego celu? Może jej marzenia były za mało frapujące, aby znaleźć w sobie motywację, do ich realizacji? Może, po prostu, była zbyt zabiegana, aby znaleźć chwilę zadumy, aby w ciszy i spokoju, w oderwaniu od rzeczywistości dnia codziennego, odnaleźć w sobie głos wewnętrzny z podpowiedzią, jak lepiej żyć. Przy czym lepiej niekoniecznie dla innych, ale wpierw DLA SIEBIE!

Właśnie, czy tu nie pokutuje w nas przekonanie, że celem naszego życia jest uczenie się, wychowanie dzieci, praca, opieka nad starymi rodzicami itp. Być może teolog dopowiedziałby jeszcze, że celem życia człowieka jest osiągnięcie zbawienia.

Tak, uważam, że to wszystko prawda, co zawierają 2 powyższe zdania o celach strategicznych i celu nadrzędnym, czyli zbawieniu. Pytam tylko, czy powyższe cele w pełni osiągniesz, jeśli będą one kolidowały z Twoimi osobistymi celami? Czy rzeczywiście masz się poświęcać wyłącznie domowi, szefowi, znajomym itp? Czy wtedy nie braknie Ci czasu na zapewnienie szczęścia sobie?

Oczywiście nie chodzi mi o to, abyś stał się samolubem. Chcę Ci jedynie uświadomić, że Tobie też coś należy się od życia. I co więcej, jeśli Ty osiągniesz szczęście, o wiele więcej dasz go innym.

Zatem przyjrzyj się, jakie czynności wykonujesz z łatwością i przyjemnością. Przeanalizuj swoje życie i przypomnij sobie, co Ci sprawiało zadowolenie. Może pojawiło się w tej chwili u Ciebie wspomnienie sytuacji, która napawała Cię radością? Jednym słowem, zajmij się trochę wspomnieniami o sobie, aby lepiej siebie zrozumieć. Pokochaj siebie takim, jakim jesteś, bo to Twój wspaniały kapitał.

I zacznij go pomnażać budując swoje silne strony, ale o tym innym razem.

Pozdrawiam optymistycznie
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl