Wanda moim źródłem inspiracji

Drogi Czytelniku,
wiele osób pyta mnie co jakiś czas o Wandę Loskot. Ba, niektóre z nich mają wręcz do mnie pretensje, że w swoim blogu jestem „monotematyczny” i bardzo rzadko podaję linki do witryn innych doradców biznesowych.

Co więcej, są też tacy, którzy z uporem maniaka twierdzą, że przez jakiś czas korzystali z jej porad i nic im one nie dały. Na szczęście jestem przygotowany na takie zarzuty i od razu pytam, czyje rady im pomogły. Wyobraź sobie, że wtedy zawsze do tej pory otrzymywałem odpowiedź, że porady innych znawców biznesowych też akurat okazały się do niczego.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że czasami coś Ci nie wychodzi tak, jak sobie zaplanowałeś. Dlaczego jednak za konkretne niepowodzenie chcesz winić osobę trzecią? Znam odpowiedź: „Tak jest najłatwiej!”.

Widzisz, doskonale Cię rozumiem, bo też kiedyś tak postępowałem. Wydawało mi się, że cały świat sprzysiągł się przeciwko mnie, aby mi dokopać. Obecnie wydaje mi się wprost niemożliwe, że tak postępowałem jeszcze kilkanaście miesięcy temu, gdy rozpocząłem swoją drogę do sukcesu.

Dopiero Wanda uświadomiła mi za pomocą swoich materiałów edukacyjnych i rozmów z nią, gdy przyjeżdżała do Polski, jak i korespondencji z jej wychowankami biznesowymi, że to ja partoliłem swój biznes. Byłem za słaby w stosunku do wymagań rynku. Nic dziwnego, bo 30 lat pracy zawodowej na etacie odcisnęło swoje piętno.

Dopiero gdy sam zacząłem się zmieniać pod względem wiedzy i umiejętności, zaczęły zmieniać się rezultaty. Oczywiście wiem, ile mi jeszcze brakuje, ale przynajmniej na pewno opuściłem obszar nieświadomej niekompetencji biznesowej.

Wiesz, wielu z nas popełnia ten błąd, że od doradców klasy Wandy Loskot oczekuje gotowych rozwiązań dla swojego biznesu podanych „na tacy”. Tymczasem to tylko Ty odpowiadasz za to, w jaki sposób skorzystasz z udzielonych Ci porad i zasad odniesienia sukcesu w branży, na którą się zdecydowałeś.

Moim zdaniem tak na prawdę najważniejsze są umiejętnie podawane inspiracje. I właśnie ostatnio Wanda podesłała mi link z występu Susan Boyle w brytyjskiej wersji programu „Mam talent”. Zobacz sam, jak można kogoś skrzywdzić swoim uprzedzeniem do danej osoby. Chyba nie chciałbyś być w skórze tych trojga recenzentów, którzy pokpiwali sobie ze starszej pani. Do czasu!!!

Życzę Ci, żebyś i Ty odniósł kiedyś tak spektakularny sukces. Nie tylko dla własnej satysfakcji, ale po to, aby pokazać niedowiarkom, że Ty jesteś kimś wyjątkowym. Kimś, kto też wykorzysta swoją szansę jak Susan Boyle.

Zapamiętaj proszę, że jej występ w brytyjskiej telewizji nie jest kwestią przypadku. Ona przybliżała się do niego latami. I była gotowa zawalczyć w odpowiednim miejscu i czasie o swój sukces, gdy pojawiła się jedyna w swoim rodzaju okazja.

Dzięki Wando za informacje o takich niepozornych ludziach sukcesu jak Susan. Po takim występie wróżę jej osobiście grube miliony w dowolnej walucie i co więcej, jestem pewien, że one jej nie zniszczą, bo na nie zasługuje.

PS 1. Tradycyjnie zachęcam, abyś został członkiem Klubu Przedsiębiorcy. Warto mieć stały dostęp do niezbędnych informacji o prowadzeniu biznesu. Na razie nie masz szans załapać na kurs Zarabiaj Na Wiedzy. Czas zapisów minął, więc bądź czujny następnym razem.

PS 2. Tradycyjnie zachęcam do przeprowadzenia testu StrengthsFinder, abyś odkrył swoich 5 dominujących talentów. Ty też jesteś skazany na sukces, tylko czy w to wierzysz? Tak przy okazji, cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Wielkanoc A.D. 2009

Drogi Czytelniku,
nadszedł czas składania tradycyjnych życzeń wielkanocnych. A więc i ja życzę Ci wszelkiego spokoju i radości, a także dobrego wypoczynku w gronie rodzinnym podczas Świąt Wielkiej Nocy. Jeśli pragniesz zdrowia i pomyślności bądź sukcesów w życiu prywatnym i zawodowym, też Ci tego życzę. O barankach, kurczaczkach, pisankach i dyngusie również pamiętam.

Jednocześnie dzisiaj, w Wielki Piątek, pragnę, abyś uświadomił sobie, że zawsze możesz się podnieś nawet z największego upadku. Co więcej, musi wręcz obumrzeć to coś w Tobie, które doprowadziło Cię do sytuacji, z której chcesz właśnie teraz wydobyć się. Jak chcesz to zrobić, jeśli użalasz się wciąż nad sobą?

A już pojutrze jest Dzień Chwały. Zastanawiasz się, co musisz zmienić w swoich dotychczasowych działaniach, aby mieć inne, wspaniałe rezultaty? Czy towarzyszy Ci Nadzieja?

Pytam, bo wg mnie wygrasz tylko wtedy, gdy wierzysz w swoje zwycięstwo. Jeśli nie wierzysz w nie, już przegrałeś na starcie. I pamiętaj, że za zwycięstwo zawsze jest cena. Oczywiście na szczęście nie tak straszna, jak ofiara Chrystusa. Jednak czy jesteś gotów zapłacić cenę za swój sukces?

Wielkanoc to czas refleksji. Odpowiedz więc sobie w ciszy i spokoju na postawione dzisiaj pytania. I niech Twoje własne wnioski z przemyśleń będą inspiracją do zmiany na lepsze. Ba, dużo lepsze rezultaty.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy

Historyczne reminiscencje

Drogi Czytelniku,
tydzień temu we wtorek byłem na kolejnym konwersatorium TQM u prof. Andrzeja Blikle. Tym razem Profesor wykorzystując tezy Marcusa Buckinghama i Donalda O. Cliftona podane w książce „Teraz odkryj swoje silne strony” przedstawił wykład pt. „Jesteś lepszy niż myślisz”. Ta prelekcja była po „liftingu”, bo tematykę talentów słyszałem na konwersatorium Profesora już w 2007 r.

Dla mnie miało jednak miejsce inne wydarzenie. Otóż na wykładzie Profesora zjawił się też Zbigniew Bujak. Młodemu pokoleniu to nazwisko niewiele mówi. Niestety!!! A to przecież Człowiek-Legenda.

Dla mnie pozostanie on na zawsze bohaterem „Solidarności”, a właściwie tej części społeczeństwa, która nie chciała utożsamiać się z władzą PZPR, czyli Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Tak, tak, był kiedyś taki twór.

Młodym ludziom, jak i starym, którzy nie chcą za bardzo pamiętać tamtych czasów, przypominam zatem, że Zbigniew Bujak był najdłużej ukrywającym się przywódcą podziemnej Solidarności, która została zdelegalizowana po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r.

Niestety, teraz już o tym zapomnieliśmy, a przecież ile było wtedy radości, gdy nie udało się Go ubecji przez lata złapać. A jeszcze bardziej wtedy, gdy go w stanie wojennym złapali, a On im uciekł. To nas – jako społeczeństwo – bardzo podtrzymywało na duchu w tych paskudnych czasach zniewolenia.

Zbigniew Bujak jest moim rówieśnikiem. Nigdy wcześniej z nim się nie spotkałem, bo nasze drogi były zupełnie inne. I może dlatego czułem we wtorek niezwykłą satysfakcję, że temu Człowiekowi mogłem uścisnąć prawicę w hołdzie za te jego najlepsze lata życia, które oddał społeczeństwu, w tym mnie, właśnie wtedy w stanie wojennym i po nim.

I właściwie nie wiem, jak to się dzieje, że Człowiek o takim morale, o takiej charyzmie, jak wspomniałem wcześniej – bohater, legendarny przywódca, został spławiony na boczny tor przez naszych bonzów polityki. Czy doprawdy stać ten kraj na pozbywanie się ze swojej elity takich ludzi jak Zbigniew Bujak? Cóż to za marnotrawstwo!

Szkoda, że za to, co dla mnie On pośrednio zrobił, mogę mu tylko uścisnąć rękę i podziękować. Tylko na taki mały gest mogłem sobie pozwolić, gdy dane mi Go było spotkać na wykładzie prof. A. Blikle. Niech więc chociaż na pamiątkę tego spotkania z Nim pozostanie ten wpis na blogu.

PS 1. Zachęcam, abyś został członkiem Klubu Przedsiębiorcy zorganizowanym przez Wandę Loskot. Lada dzień zapisy, dzięki czemu uzyskasz dostęp do wielu niezbędnych informacji o prowadzeniu biznesu. Tylko dziś i jutro w środę 1.04.2009 zapisy na unikalny kurs Zarabiaj Na Wiedzy.

PS 2. Przeprowadź test StrengthsFinder, aby odkryć swoich 5 dominujących talentów, na temat których był wykład prof. A. Blikle. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Shakeout

Drogi Czytelniku,
w ostatnich dniach zetknąłem się parę razy ze słowem „shakeout”. Musze Ci się przyznać, że przez tyle lat swojego życia nigdy wcześniej o nim nie słyszałem. Okazuje się, że to bardzo specjalistyczne słówko, nie tylko z dziedziny ekonomii.

Z racji technicznego wykształcenia skojarzyło mi się to określenie z wytrząsarką. Możliwe, że wiele lat temu na początku kariery inżynierskiej usłyszałem je podczas delegacji do roszarni, gdzie jakaś firma zagraniczna robiła rozruch linii do czyszczenia lnu.

W moim ulubionym słowniku angielsko-polskim Fundacji Kościuszkowskiej słowo shakeout tłumaczone jest jako kryzys giełdowy (podczas którego drobni spekulanci zostają usunięci z rynku). Może też ono oznaczać kompletą przebudowę lub reorganizację.

Niewątpliwie najwięcej światła na ten temat uzyskałem dopiero po wklepaniu frazy „shakeout” do przeglądarki internetowej. Okazało się, że jest na ten temat napisana przez Edwarda Ludbrooka książka pod takim właśnie tytułem. Autor, uznawany za jednego z największych znawców marketingu sieciowego, określa shakeout jako fazę rozwoju rynku, kiedy następuje najbardziej dynamiczny wzrost sprzedaży.

Zdaję sobie sprawę, ilu ludzi wścieka się, gdy usłyszy cokolwiek związanego z MLM. A czy to oznacza, że mają oni rację – zapytam retorycznie? Przecież zawsze wolę posłuchać takiego znawcę tematu jak E. Ludbrook niż kogoś, kto nie odniósł w swoim życiu sukcesu w branży tak specyficznej i jednocześnie komu wydaje się, że na jej temat wie wszystko najlepiej.

Od ludzi zajmujących się MLM od lat wiem, że to ciężka harówa. Ale oni sami mówią, że warto było zająć się tym modelem biznesu, bo bardzo dużo nauczyli się w nim o sobie i o ludziach, ze szczególnym uwzględnieniem znajomych i rodziny. Ich zdaniem ta wiedza jest bezcenna.

Bill Gates, na postawione mu kiedyś pytanie, dlaczego odniósł tak spektakularny sukces, odpowiedział, że znalazł się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Te słowa: „Bądź we właściwym miejscu (tzn. odpowiednim biznesie) i właściwym czasie” bardzo często powtarzają się w książce „Shakeout”. Można rzec za E. Ludbrookiem, że system sprzedaży bezpośredniej to następny etap rozwoju rynku po hipermarketach.

Pytasz, co Ty masz teraz zrobić z tym fantem? Ha, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Bo z jednej strony systemy sieciowe to biznes, który cieszy się niskim prestiżem. Może go – przynajmniej teoretycznie – zrobić każdy, a Ty zaś masz swoje wielkie ego! Z drugiej strony patrząc, polecają go takie uznane autorytety jak właśnie E. Ludbrook, milioner R. Kiyosaki, czy miliarder D. Trump. No i te niepokojące fakty: sukcesy w systemach sieciowych odnieśli i doradca prezydenta USA, i wiceprezes Motoroli, i profesorowie nauk ścisłych i społecznych oraz tysiące innych ludzi, którzy zawierzyli przede wszystkim sobie.

PS 1. Tradycyjnie zachęcam Cię do przyjrzenia się propozycjom biznesowym Wandy Loskot. Po co masz uczyć się na własnych błędach, zamiast zostać członkiem Klubu Przedsiębiorcy.

PS 2. Test StrengthsFinder pozwoli Ci szybko odkryć swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Spotkania

Drogi Czytelniku,
w tym tygodniu miałem niespodziewanie kilka spotkań z bardzo ciekawymi ludźmi. Nie chcę ich wymieniać z nazwiska, bo może sobie nie życzą, więc użyję tylko imion: Paweł 1, Paweł 2 i Tomek.

Chcę Ci się przyznać, że to nowa specjalność, którą intensywnie ćwiczę: kontakty z ludźmi. Tak, wiem, że Tobie nie jest to potrzebne i nie sprawia Ci kłopotu, bo zawsze sobie doskonale z tym radziłeś. Jednak u mnie jest odwrotnie. Co tu dużo gadać, to nie jest jeszcze moja silna strona, bo wymaga poprawienia wielu elementów.

Jednakże mam pewien handicap. Otóż jednym z moich talentów wg testu StrengthsFinder jest INDYWIDUALIZACJA. Ja z łatwością widzę różnice między poszczególnymi ludźmi. W każdym z nich dostrzegam charakterystyczne dla niego cechy dobre i czasami złe. To jest mój talent. O innych talentach zdefiniowanych przez Instytut Gallupa możesz przeczytać tutaj.

Paweł 1 jest studentem Collegium Civitas, prawie już absolwentem. Opowiedział mi m.in. o swojej wyprawie samochodem Toyota Camry do Murmańska i z powrotem przez północną Norwegię. Widział na Dalekim Wschodzie tony rdzewiejącego, jeszcze radzieckiego sprzętu wojskowego, jak również zatokę potopionych okrętów wojennych. Cóż za marnotrawstwo!

Paweł 2 jest prawnikiem, kiedyś był prokuratorem, a teraz prowadzi własną działalność gospodarczą. Opowiedział mi, że jego silną stroną jest śmiech z siebie samego. Jak sam mówi, popełnił trochę błędów w życiu, ale nie zadręcza się nimi, tylko poszukuje pozytywnych rozwiązań. Cóż za praktyczne podejście do życia!

Tomek studiuje na dwóch kierunkach Szkoły Głównej Handlowej (SGH). Zachwyciło mnie, że jest tak wszechstronnie utalentowany, bo oprócz nauki gra w siatkówkę (jako przyjmujący) , a także – co obecnie jest rzadkością wśród studentów – grywa w brydża. Ponadto wyobraź sobie, że szlifował język angielski w ten sposób, że zajął się sprzedażą bezpośrednią książek w Kalifornii. Tomek jest pierwszym znanym mi przypadkiem człowieka na SGH, który jest przedsiębiorczy. I to jak!!!

Sam widzisz, że rozmowa z takimi ludźmi jest bardzo pouczająca. Jestem im niezmiernie wdzięczny, że poświęcili mi swój cenny czas. Dzięki rozmowom z takimi ludźmi o wiele łatwiej znaleźć inspiracje do własnych działań, jak również zachęcić innych, aby szukali własnej drogi rozwoju.

PS 1. Zobacz, co odnośnie biznesu w Internecie i w realu proponuje Wanda Loskot. Zamiast uczyć się na własnych błędach, zostań członkiem Klubu Przedsiębiorcy .

PS 2. Możesz przeprowadzić test StrengthsFinder, aby szybko odkryć swoich 5 dominujących talentów. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc spotykania ciekawych ludzi
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Kochana Pani Dyrektor

Drogi Czytelniku,
wczoraj pożegnaliśmy naszą Panią Dyrektor. Mimo że w „Lelewelu” (dla niewtajemniczonych podaję, że chodzi o XLI Liceum Ogólnokształcące im. J. Lelewela w Warszawie) od matury A.D. 1973 minęło już tyle czasu, to jednak wciąż widzę mądry wyraz twarzy Anny Radziwiłł, której uważam się za wychowanka. Podobnie jak ci wszyscy, którzy „przeszli” przez Jej ręce.

„Człowiek, który nie czuje odpowiedzialności za kraj, grzeszy” – to są słowa Jej Ojca, senatora II Rzeczypospolitej. Była im wierna do końca. Tę maksymę przekazała też nam. Nie znam przypadku, aby ktoś z naszej klasy IVD i ci z naszego rocznika, którzy z różnych powodów skończyli edukację później, dopuścili się jakiś haniebnych czynów. Choćby przez wzgląd na naszą Panią Dyrektor nie wypadało tego uczynić.

Ale wspominam naszą Panią Dyrektor jeszcze z innego powodu. Była bowiem dla nas nie tylko autorytetem, lecz również liderem. Proszę sobie wyobrazić, że nawet nie pamiętam, kto wtedy oficjalnie z nadania partyjnego dyrektorował „Lelewelowi”, bo wszyscy wiedzieliśmy i my uczniowie, i nauczyciele, że liczy się tylko to, co postanowi i powie „Radziwiłłka”.

Jakie to ważne być liderem!!! Ona była nim do końca. Gdy patrzyłem na te tłumy w kościele i przed kościołem pw. Św. Michała, wiedziałem, że nikt tam nie jest tylko z obowiązku. Nawet pracownicy środków masowego przekazu, z którymi rozmawiałem, byli wcześniej – podobnie jak ja – jej uczniami i chcieli Jej towarzyszyć do końca.

Na tym polega właśnie istota liderowania. W przeciwieństwie do menadżera lider nie narzuca swojego przywództwa. To my, „podwładni”, uznajemy, że jest dla nas niekwestionowaną alfą i omegą. To z jego powodu kroczymy w kierunku, który on wyznacza. I robimy to nie patrząc na pojawiajace się trudności, bo wiemy, że nasz lider nas nie zawiedzie i doskonale wie, dokąd nas prowadzi.

Wielka szkoda, że w tych trudnych dla wielu z nas czasach, gdy musimy dokonywać dramatycznych nieraz wyborów, odszedł od nas taki LIDER jakim była Anna Radziwiłł. Jakież to szczęście, że mogłem z Nią po raz ostatni porozmawiać telefonicznie kilka miesięcy temu. Jak zawsze życzliwa i serdeczna życzyła mi wytrwałości, aby iść wybraną przez siebie drogą.

Wierzyła w każdego z nas, którzy przewinęli się przez Jej życie, że zostanie przyzwoitym i wartościowym człowiekiem. Uważała bowiem, że na tym polega prawdziwy cel edukacji. Jaka szkoda, że w wielu szkołach ważniejsza jest realizacja najbardziej nawet durnego programu niż dobro uczniów!

PS 1. Jeśli interesujesz się zagadnieniami biznesowymi, to zapewniam Cię, że w tej kwestii wielkim autorytetem jest Wanda Loskot. Tylko pomyśl, ile zyskasz zostając członkiem Klubu Przedsiębiorcy zamiast uczyć się na własnych błędach.

PS 2. Możesz szybko odkryć swoich 5 dominujących talentów przeprowadzając test StrengthsFinder. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc spotykania na drodze do sukcesu wielkich liderów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl


WOŚP

Drogi Czytelniku
wyobraź sobie, że w tym roku oglądałem Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy „od kuchni”. Dzięki znajomościom Kamila Cebulskiego (ach to kumoterstwo!) uzyskałem przepustkę dla prasy. W ten sposób miałem możliwość przyjrzeć się z bliska fenomenowi akcji Jerzego Owsiaka.

Napisano wystarczająco dużo peanów na jego cześć (i słusznie!!!), więc nie będę Cię zanudzał dalszymi. Chcę się za to skupić na tym, jak to, co widzisz np. na szklanym ekranie, nie zawsze odpowiada Twoim wyobrażeniom.

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ilu trzeba przygotowań i pracy wielu ludzi w studio TVP, aby przez kilkanaście minut zobaczyć program na żywo. Nawet nad aplauzem należy pracować i są od tego odpowiedni ludzie. No, chyba że przyleci ze Szczecina do Warszawy, jak miało to miejsce w niedzielę, sam Jurek Owsiak.

Cóż to za charyzmatyczny facet!

Przy nim wszyscy czują się tak spontanicznie, że zawodowi „klakierzy” mogą sobie odpuścić swoją szychtę. Nawet bez ich udziału i tak TVP uzyska fantastyczny efekt w studio. Dalibóg, dlaczego Owsiak musi wykłócać się o minuty emisji telewizyjnej dla WOŚP, nie mogę zrozumieć.

TVP nie może zachowywać się jak pies ogrodnika i nie wspierać akcji, której sama nie wymyśliła. Chociażby przez wzgląd na wolontariuszy, którzy nie szczędzą swego czasu i umiejętności. Spotkałem wśród nich poznanego kilka miesięcy temu w Grudziądzu maturzystę Dawida. Przejechał tyle kilometrów, aby wspomóc Orkiestrę i był w TVP od rana do późnej nocy.

Trochę inaczej wyglądało to w TVN. Tam nie było takich tłumów jak w TVP. Królował „zwykły” profesjonalizm. Nagle w holu głównym holdingu ITI, w którym zorganizowano studio, dał się słyszeć głos: „Wchodzimy za 2 minuty” i wszyscy wiedzieli, co mają robić. Na ekranie wyglądało to tak, jakby puszczono nagranie wykonane wiele tygodni wcześniej, bo udało się wszystko zgrać co do sekundy.

Potem po południu widziałem tłumy przed Miejską Halą Sportową w Karczewie. Po prostu, było tylu chętnych zobaczyć program artystyczny i imprezy towarzyszące, że brakło miejsc. Pojechałem tam z Kamilem, który miał spotkać się z Januszem Korwinem-Mikke

Można nie zgadzać się z poglądami polityczno-ekonomicznymi, które on głosi i jednocześnie każdy przyzna, że umysł u niego błyskotliwy, pióro lekkie, a język cięty. W młodości wychowywałem się na jego felietonach „Pewnego razu…” publikowanych w miesięczniku „Brydż”.

Pan Janusz był trochę wściekły, bo właśnie przegrał partię szachów na symultanie z arcymistrzem Bartłomiejem Soćko. Niemniej zaprosił nas do swojego domu w Józefowie, gdzie mogliśmy zobaczyć, jak powstają nagrania jego wypowiedzi i przekonać się, jak szybko pisze teksty.

A wieczorem na konferencji prasowej po raz pierwszy usłyszałem słowa Zbyszka Hołdysa nt. kolegów artystów biorących gaże za występy na rzecz WOŚP, które zacytował J. Owsiak: „Zdemoralizowane ch…” (dobrze się składa, bo akurat 3 kropki zastępują 3 litery).

Zapewne zadajesz sobie pytanie, jaki jest cel tego wpisu, bo przecież nie muszą Cię interesować sprawy WOŚP. Otóż chcę Cię zainspirować takimi myślami:
– Doceniaj wysiłek innych ludzi. Zapewniam Cię, że doceniając innych i Ty zdobędziesz uznanie.
– Nie daj się zwieść pozorom i zawsze staraj się dostrzec to, czego inni nie widzą.
– W biznesie jest tak, jak w życiu. To, co może się nie podobać Tobie, podoba się innym, więc patrz na zagadnienie szerzej.
– Ucz się od innych, podpatruj najlepszych.
– Nie bądź pazerny. Umiej dzielić się tym, co już masz, a na pewno Ci niczego nie zabraknie.

Jest to mój pierwszy wpis w tym roku, więc życzę Ci tak pokierować swoimi sprawami, abyś znacząco zasilił konto WOŚP w następnej edycji.

PS 1. Dużo zyskasz zostając członkiem Klubu Przedsiębiorcy zorganizowanym przez Wandę Loskot.

PS 2. Możesz szybko odkryć swoich 5 dominujących talentów przeprowadzając test StrengthsFinder. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl


Reminiscencje świąteczno-noworoczne

Drogi Czytelniku
jak zapewne i Ty zauważyłeś Nowy Rok A.D. 2009 zbliża się szybkimi krokami, ale postanowiłem wrócić jeszcze na chwilę do niedawnych Świąt Bożego Narodzenia. Są to najbardziej rodzinne święta, więc nic dziwnego, że spotykaliśmy się wtedy ze swoimi najbliższymi, z którymi łączą nas m.in. więzy krwi.

Może właśnie dlatego sytuacja, którą Ci przedstawię, tak głęboko wryła mi się w pamięć i pozostawiła w moich myślach – mimo upływu tylu dni – zdumienie graniczące z niedowierzaniem. A było tak:

W pewnym momencie kuzyn puścił w obieg suszone łuski karpia mówiąc, że noszenie ich przy sobie pozwoli przyciągnąć do siebie szczęście, pomyślność i przede wszystkim bogactwo. Być może to był żart.

Niestety, żartem już nie było to, że tak wielu członków rodziny z namaszczeniem brało ten cudowny „afrodyzjak szczęścia” i z namaszczeniem chowało go a to w portmonetkę, a to do kieszeni, a to jeszcze gdzieś indziej.

Popatrz: czy rzeczywiście możliwe jest, aby dorośli ludzie wierzyli, że ich sukces i pomyślność zależy od jakiejś ryby? I co, czyżby im rybia łuska większa, tym daje ona więcej szczęścia? Czyżby łuska płotki była zdecydowanie mniej fartowna od tej z karpia bądź rekina?

Akurat Ciebie nie muszę chyba przekonywać, że istota sukcesu w życiu zależy nie od przypadku lecz od tego, co postanowisz z nim zrobić i jak wytrwale potem ten pomysł realizujesz. Zgoda, to nie jest wcale łatwe, bo pociąga za sobą konieczność dokonania zmian w dotychczasowym trybie życia. A tego robić nie chcesz – podobnie jak każdy z nas!

Jednakże ludzie sukcesu wiedzą za Albertem Einsteinem, że szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów. A zwykli ludzie też nawet chyba się z tym zgadzają, skoro próbują coś zmienić. Tyle tylko, że w ich przypadku zmiana polega na zaopatrzeniu się w „łuskę”, a nie na konkretnych i sprawdzonych działaniach prowadzących do sukcesu.

Jaka Twoim zdaniem na to rada?

Pytam, bo w każdym przypadku odpowiedź zależy tylko od Ciebie. Tak właśnie jest, bo to Ty ponosisz odpowiedzialność za swoje życie. Wbrew powszechnemu mniemaniu nikt inny tylko Ty decydujesz o jego jakości. Dopóki ktoś nie zrozumie tej zasady, będzie błądził jak we mgle, jakby miał łuski na oczach.

Dopiero gdy przyjdzie jakaś katastrofa: choroba własna lub dziecka, utrata pracy, niespodziewane wielkie wydatki i wiele innych kłopotów życiowych, których nie byłeś w stanie przewidzieć, zaczyna się refleksja, że Ci zawsze wiatr w oczy wieje. A co robiłeś, gdy była cisza?

Od jutra jesteś mądrzejszy o jeden rok. Życzę więc, aby ta mądrość służyła Ci jak najlepiej, bo szkoda, abyś za rok nadal był w stanie niepewności, czy w miarę optymalnie wykorzystałeś dane Ci 365 dni Twojego życia. Pamiętaj, cały czas Ktoś pisze Ci za nie rachunek i przedstawi go wtedy, gdy rozliczenie zostało zrobione.

I czy wtedy powiesz na swoje usprawiedliwienie: „O, tu mam łuskę. Ona miała mi zapewnić pomyślność i mnie zawiodła, więc nie jestem winien, że zmarnowałem swój potencjał życiowy, swoje talenty”. Obawiam się, że możesz mieć spore kłopoty za takie tłumaczenie.

PS 1. Jak zawsze zachęcam, abyś został członkiem Klubu Przedsiębiorcy zorganizowanym przez Wandę Loskot. Otrzymasz na bieżąco dostęp do wielu informacji, które staną się dla Ciebie inspiracjami.

PS 2. Gdybyś chciał odkryć swoich 5 dominujących talentów, przeprowadź test StrengthsFinder. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Otrzymasz fakturę VAT za jego zakup.

Pozdrawiam życząc sukcesów
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Pomyśl o Wilmie

Drogi Czytelniku
jak się zapewne domyślasz, nie chodzi mi o żonę Freda z serialu Jaskiniowcy (Flinstonowie), a zupełnie inną osobę – konkretnie o Wilmę Rudolph. Stanowi ona wspaniały przykład, aby nie poddawać się przeciwnościom losu i dążyć do upragnionego celu.

Wilma Rudolph miała ponad dwadzieścioro rodzeństwa, z czego 2/3 zmarło. Ona nie dość, że była ledwo żywym wcześniakiem, to sama w wieku dziecięcym zachorowała na polio. Teraz ta złowieszcza nazwa może Ci już nic nie mówić, bo są obowiązkowe szczepienia. Jednak w czasach mego dzieciństwa skutki choroby Heine-Medina widać było u wielu dzieci i dorosłych. Cóż to były za pokraki!

I właśnie jedną z nich była Wilma. Od początku życia po ataku wirusa polio ledwo ruszała lewą nogą. Potem zrobili jej protezę i jakoś chodziła o kulach. Czy możesz sobie wyobrazić, że ta kaleka dziewczynka zamarzyła zostać biegaczką!!!

Nie tylko poprzestała na marzeniu, ale zaczęła realizować swój cel. I to mimo kategorycznej diagnozy lekarzy, że nigdy nie będzie chodzić!

W 9 roku życia zrobiła pierwszy krok bez kul. Przez 4 kolejne lata intensywnie ćwiczyła i zaczęła brać udział w różnych zawodach biegowych. Nic jej nie zniechęcało, mimo że zawsze przybywała na metę ostatnia. Celowo użyłem słowa „przybywała”, bo kiedy inni biegali, ona tylko szła. Niemniej coraz szybciej, bo za każdym razem dystans do zwyciężczyni zmniejszał się.

Co więcej, ponieważ była wysoka i smukła zaczęła grać w koszykówkę. Śmiała się, że to dyscyplina sportu, w której trzeba twardo stać na nogach, a jednocześnie być szybkim i zwinnym. Cóż za wspaniałe nastawienie do życia!

Nic dziwnego, że w wieku 15 lat zakwalifikowała się do kadry lekkoatletek amerykańskich i rok później na Igrzyskach Olimpijskich w Melbourne zdobyła brązowy medal w sztafecie 4 x 100 metrów.

Sam przyznasz, że to wspaniały sukces i nagroda za wytrwałość. Czy Ty znajdziesz w sobie tyle pary, aby stawić czoła przeciwnościom, jak ta czarna dziewczyna? Czy w ogóle te trudności, które są Twoimi wymówkami przed podjęciem działań w kierunku poprawy stylu własnego życia, są porównywalne z pasmem niepomyślnych zdarzeń, które trapiły Wilmę?

To Ty sam przed sobą odpowiedz na te pytania!

Skoro już znasz swoją odpowiedź, posłuchaj dalej tej historii, bo nie myśl, że Wilma spoczęła na laurach. Przecież ona nie tylko chciała biegać. Pragnęła biegać najszybciej na świecie. I temu marzeniu nawet nie przeszkodziło małżeństwo i macierzyństwo przed następną Olimpiadą. Ona wciąż widziała swój cel.

I w końcu dopięła celu. Jako pierwsza kobieta uzyskała 3 złote medale na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie. Wygrała w sztafecie 4 x 100 oraz na 200 i 100 metrów. W tym ostatnim biegu pobiła rekord świata 11,3 sekundy. Była najszybsza!

Tak przy okazji, rekord ten pobiła dopiero parę lat później nasza wspaniała Ewa Kłobukowska wynikiem 11,1 sekundy. Jaka szkoda, że perfidni działacze ZSRR i NRD doprowadzili do jej dożywotniej dyskwalifikacji. Swoją drogą nie mogę zrozumieć, dlaczego do tej pory nie przywrócono pani Ewie jej medali i rekordowych wyników.

Popatrz, co znaczy dostatecznie silne marzenie. Wszystkie przeciwności mogą zostać zduszone! I Tobie też tego życzę. A gdy Ci brakło wytrwałości, pomyśl o Wilmie Rudolph.

PS 1. Ten temat parę lat temu poruszyła też na swoim blogu Wanda Loskot. Warto zostać członkiem Klubu Przedsiębiorcy, aby mieć na bieżąco powiadomienia i dostęp do takich motywujących informacji i inspiracji.

PS 2. Otrzymuję pytania, jak odkryć swoich 5 dominujących talentów. Za najlepszą metodę uznaję przeprowadzenie testu StrengthsFinder. Cena kodu dostępu wynosi u mnie 147 PLN. Oczywiście to jest zakup na fakturę VAT.

Pozdrawiam życząc sukcesów

Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl

Potrzeba kontaktu

Drogi Czytelniku,
w ostatnią niedzielę 23.11.2008 r. mieliśmy uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Trafiłem na mszę świętą dla dzieci. Po ewangelii-przestrodze (Mt 25,31-46), w której padają znamienne słowa: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie.”, ksiądz zamiast kazania zebrał dzieci przed prezbiterium i pierwszego ochotnika usadził na jednym z foteli przy ołtarzu. W ten sposób chciał pokazać małym dzieciom, kogo symbolizuje król i że jego atrybutem władzy jest tron, czyli ów fotel.

Nasz młody król otrzymał zadanie powiedzieć, co zrobi, aby jego poddani byli szczęśliwi. Obiecał, że każdy dostanie jeść i pić, a także będzie mógł pracować do końca życia. Ksiądz zapytał „poddanych”, czy jak to dostaną, będą rzeczywiście szczęśliwi. Okazało się, że nie bardzo.

Wobec tego ksiądz zrobił krótki konkurs na doradcę króla, który zaraz usiadł przy jego boku. Mieli się wspólnie zastanowić, co zrobić, aby „lud” był szczęśliwy. Niestety, żaden pomysł nie przychodził im do głowy.

Wobec tego ksiądz zapytał: A co Ty byś chciał, żeby poczuć się szczęśliwy?. Zapadło milczenie i wszyscy oczekiwali, jakie to zabawki, skutery, samochody i inne bajery za chwilę wymieni król. Ale on nie wymienił żadnej z tych rzeczy.

Po chwili cicho powiedział: Ja chciałbym porozmawiać z tatą, przytulić się do mamy, powiedzieć coś siostrze, żeby posłuchała. Tako rzecze król!!! Nawet królowi potrzebne są relacje z innymi ludźmi.

Popatrz, jakże często trafiają się podobne sytuacje w dorosłym życiu. Otoczeniu wydaje się, że mamy nie wiadomo jakie oczekiwania. Tymczasem dla Ciebie może się okazać największym marzeniem chwila spędzona z drugim człowiekiem, który zainteresuje się Twoją sytuacją. Jeśli nawet nic nie doradzi, to chociaż Cię wysłucha.

O ile czujesz się lepiej, gdy możesz komuś w zaufaniu opowiedzieć o swoich problemach. Często po czymś takim rozwiązania same przychodzą Ci do głowy.

Jest i druga strona medalu. Niby oczekujesz zwrócenia przez kogoś na Ciebie uwagi i jednocześnie jesteś przekonany, że taka osoba tylko czyha, aby Cię usidlić. Owszem, zgadzam się z Tobą, że to są rzadkie przypadki, gdy ktoś pochyli się nad losem drugiego człowieka. Nic dziwnego, że to budzi Twoją czujność i nadwrażliwość, więc profilaktycznie odrzucasz wyciągniętą rękę. Ale czy w ten sposób nie tracisz szansy spotkać kogoś wartościowego?

Zastanów się na spokojnie, czy warto być aż tak podejrzliwym? Przecież co dwie głowy, to nie jedna – że zakończę uzasadnieniem dowcipu z czasów socjalizmu, dlaczego milicjant chodził z psem.

PS 1. Jeśli prowadzisz własny biznes dowiedz się jak najwięcej od Wandy Loskot i zostań członkiem Klubu Przedsiębiorcy.

PS 2. Jeśli potrzebujesz pilnie odkryć swoich 5 dominujących talentów, to mam dostęp do kodów testu StrengthsFinder. Cena na dzisiaj wynosi 147 PLN. Oczywiście dostaniesz na ten zakup fakturę VAT.

Pozdrawiam życząc sukcesów

Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl