Na pierwszej linii książki

Drogi Czytelniku,
w zeszłym roku w czerwcu miałem okazję porozmawiać z Michałem Jagiełłą – alpinistą, byłym Naczelnikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, poetą, pisarzem, publicystą, byłym wiceministrem kultury i długie lata dyrektorem Biblioteki Narodowej. Mam egzemplarz jego wielokrotnie wznawianej książki Wołanie w górach – oczywiście z autografem Autora.

To właśnie wtedy zdecydowałem, że o swojej książce Przywilej wyboru poinformuję wszystkie biblioteki publiczne w Polsce. Natychmiast przystąpiłem do działań.

Owszem, mógłbym wysłać na chybił-trafił kilka tysięcy mejli. Obawiam się, że efekt byłby mizerny, pomijając słuszne pretensje do mnie o spam. Dlatego wybrałem kontakt telefoniczny. Cóż, idzie to wolniej niż bym chciał, bo nie zawsze udaje mi się skontaktować z właściwymi, decyzyjnymi osobami. Dlatego jeszcze mam parę województw do obdzwonienia. Niemniej lista bibliotek, w których jest moja książka, przekroczyła już liczbę 270.

Z rozmów – głównie  z paniami bibliotekarkami, bo to bardzo sfeminizowany zawód – wyłania się nieciekawy obraz. Tyle trudności, jakie one muszą pokonać, aby biblioteka funkcjonowała, niejednego menedżera zwaliłyby z nóg. Nierzadko szefowie bibliotek publicznych borykają się z kiepskimi warunkami lokalowymi, niedogrzanymi pomieszczeniami, niewystarczającą obsadą etatów, czy nawet cieknącymi dachami (sic!).

Do tego dochodzą „tony papierów” do wypełniania, które niczemu nie służą, a jedynie zabierają czas, który należałoby poświęcić czytelnikom i księgozbiorowi. No i drażliwą sprawą są finanse. Pieniędzy najczęściej brakuje na wszystko. Zwłaszcza wtedy, gdy biblioteka jest łączona z domem kultury, czy nawet jeszcze dodatkowo z ośrodkiem sportu i rekreacji. Zgroza! Przecież te instytucje mają zupełnie inne, specyficzne formy działania.

Niestety, biblioteki są samorządowymi jednostkami kultury. Ponieważ radni bardzo rzadko są ich czytelnikami, tak trudno uzyskiwać bibliotekom odpowiedni poziom finansowania. A nawet żeby dostać dotację z Biblioteki Narodowej na zakup książek, potrzeba własnego wkładu finansowego.

Aż dziw, że kierownictwa tysięcy bibliotek – zagryzając wargi – dają sobie radę w tej trudnej rzeczywistości. Tyle się narzeka, że czytelnictwo spada, lecz jak ma być inaczej, gdy nie dostrzega się rangi, którą spełniają biblioteki. Przecież nic tak nie rozwija naszej wyobraźni jak czytanie książek.

Podpisanie książki-1 małeW tym roku, podobnie jak w poprzednim, też będę miał spotkania autorskie. Znowu poznam kolejnych czytelników i pracowników bibliotek. Dowiem się paru nowych historii. A co najważniejsze, podczas takich spotkań będę mógł umieścić dedykację w swojej książce. Widać to na załączonym zdjęciu.

Pozdrawiam czytelniczo,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

 

 

Profesor

Drogi Czytelniku,
koniec roku to zazwyczaj znakomity czas na plany i zobowiązania na Nowy Rok. Słusznie! Jakby nie było, jest to okazja, aby wprowadzić coś nowego w swoim życiu. Inna sprawa, że nie zawsze starcza nam wytrwałości, aby w swoich postanowieniach wytrwać.

W każdym razie w tym zakresie mamy dobre chęci. Wierzymy, że ten kolejny rok będzie przełomowy. To nic, że poprzednio nam się nie udało. Tym razem będzie lepiej i uda się. Na etapie wznoszenia szampanem toastów jesteśmy o tym bezwzględnie przekonani. Wydaje się nam, że już to p-r-a-w-i-e osiągnęliśmy.  Niestety, jak zawsze to p-r-a-w-i-e robi zasadnicza różnicę.

Przede mną też wyzwanie noworoczne: Facebook. Wszyscy mi mówią, że skoro chcę, aby więcej ludzi dowiedziało się o mojej książce Przywilej wyboru, musi wokół niej coś się dziać na Facebooku. Brrr, na samą myśl, że będę musiał ileś czasu poświęcać na Internet w ogólności, a Facebook w szczególności, ciarki mnie przechodzą. No ale jak trzeba, to trzeba iść w tym kierunku marketingowym, mimo że cały mój organizm przed tym się broni. Jednakże dłużej sprawy odwlekać nie mogę. Zaistnienie na Facebooku to wymóg naszych czasów.

Jednocześnie dla mnie koniec roku to czas zadumy i refleksji. Może Ty też tak masz? Jeśli tak, z pewnością rozumiesz mój nastrój, a ja Twój.

A wtedy staje mi przed oczami Profesor. Wspaniały Człowiek, którego nie ma już wśród nas od maja 2014 r. Przypomina mi się czas tych dziesięciu lat, w których dane mi było z Nim rozmawiać, słuchać Jego wspaniałych opowieści i anegdot, a także dowiadywać się kolejnych historii o Profesorze od Jego przyjaciół i współpracowników, gdy zapraszał nas tradycyjnie w czerwcu do siebie do domu i pracowni lub przychodził na spotkania Stowarzyszenia Nasze Łomianki.

Opłatek NŁ_Tadeusz_Dominik_CynthiaTak, miałem zaszczyt być znajomym prof. Tadeusza Dominika i jego żony Cynthi. Niestety, jej też już tu nie ma, tzn. wyjechała do siebie do USA. Ona najpierw zakochała się w twórczości Profesora, a potem w Nim. Swoją drogą, to niezwykle ujmująca historia. Na zdjęciu to ta pani obok Profesora.

Jak wielkim artystą był Profesor, mogliśmy się przekonać kilka lat temu na balu charytatywnym. Profesor we fraku podszedł do sztalugi z rozciągniętym na niej białym kartonie i dosłownie w kilkanaście sekund powstał narysowany węglem rysunek kobiety.

Zanim zobaczyliśmy ostateczny efekt dzieła Profesora , on wciąż nas zwodził i prawie do końca nie wiedzieliśmy, co powstanie. To dzieło Profesora jest niczym relikwia dla naszego Stowarzyszenia.

Pozdrawiam noworocznie, życząc sukcesów w 2015 r.,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

Jak wykorzystać talenty

Drogi Czytelniku,
spotkał mnie niezwykły zaszczyt. Oto mam przemówić w swojej macierzystej uczelni, czyli Politechnice Warszawskiej. W ramach cyklu Spotkań Zawodowych mam wygłosić inżynierom i sympatykom Wydziału Elektroniki PW we czwartek 6.03.2014 r. o 17:30 prelekcję pt. Jak wykorzystać swoje talenty. Anons o tym wydarzeniu i wiele innych informacji znajduje się na tej witrynie. Zapraszam. Najlepiej weź też kogoś ze sobą.

Okładka na blog-1To pewnego rodzaju paradoks i przewrotność losu, że przez 30 lat mojej kariery zawodowej w inżynierii chemicznej nikogo nie interesowało moje doświadczenie w tym zakresie. A teraz po napisaniu książki dotyczącej rozwoju osobistego zatytułowanej Przywilej wyboru jestem postrzegany jako znawca praktycznego zastosowania zdobyczy psychologii w życiu codziennym. Książkę i autograf możesz nabyć ode mnie po czwartkowym spotkaniu.

Z tego zdarzenia płynie jeszcze inna nauka, a mianowicie byłem przygotowany na niespodziewaną okazję.  Wyobraź sobie, jakby to było, że dostaję propozycję wygłoszenia wykładu, nawet dotyczącego tematu, na którym się znam, a robię to publicznie po raz  pierwszy. Jakie miałbym wtedy prawdopodobieństwo sukcesu? Moim zdaniem minimalne i Ty zapewne też tak uważasz.

Oczywiście zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidzianego. Coś, co może zniweczyć trud przygotowań, jak zawieszenie się komputera, brak odczytania pliku prezentacji, czy inne kataklizmy mówcy. A jednak jestem pewien, że nawet w takich przypadkach wygłoszę to, co przewidziałem. Mam wewnętrzne przekonanie i pewność, że dam radę.

Dlaczego tak sądzę? Bo wbrew pozorom poniosłem wiele porażek na scenie. Dały mi one niezbędną twardość mentalną. A to się myliłem w kolejności wątków przygotowanej wypowiedzi, a to zapominałem nazwisk ludzi, których miałem zapowiedzieć, a to błędnie przedstawiałem tytuł naukowy rozmówcy lub temat referatu. Mógłbym mnożyć swoje wpadki. Wiedz, że one mnie nauczyły uniknąć podobnych nieszczęść przed inną publicznością.

Teraz wspomnienia o nich wyglądają czasami humorystycznie. Wtedy wręcz byłem przekonany, że serce przestaje mi bić, a ja płonę ze wstydu. Ba, po latach niektórzy świadkowie moich niepowodzeń gratulują mi, jak to świetnie zostało zagrane (sic!).

A wszystko zaczęło się od tego, że pod koniec 2006 r. podjąłem nieodwołalną decyzję zmienić swoje życie. Nadać mu nowy wyraz, aby wykorzystać swoje talenty, gdy tylko zrozumiałem, że też je mam. Co tu dużo mówić. Widzę, jak przez te lata korzystnie się zmieniłem. Jednocześnie dostrzegam, ile jeszcze pracy przede, aby stać się lepszym w tym, co robię i kim jestem.

Jeśli chcesz mieć inne rezultaty swojego życia, bo dotychczasowe słabo Cię zadowalają, też musisz zakasać rękawy i przeprowadzić konieczne zmiany. Niestety, to jedyna droga. Tę tezę potwierdza pewne zdarzenie z tego tygodnia.

Otóż od paru dni zacząłem prowadzić rozmowy o mojej książce Przywilej wyboru z ludźmi, których poznałem w ostatnich latach. Znajduję wizytówkę, biorę do ręki telefon i dzwonię do wybranej osoby. Trochę się chwalę swoim dziełem, bo to jedyna okazja, i proszę o pomoc w rekomendowaniu książki. To są bardzo pouczające i najczęściej miłe rozmowy. Jeśli możesz i zechcesz, to też powiedz znajomym o książce Przywilej wyboru. Dla nieznanego – na razie – pisarza to jedyna okazja zaistnienia u Czytelników.

Anna Nowakowska-1Jedną z moich rozmówczyń była Ania Nowakowska. W swoim mieszkaniu na Sadybie robi ona w kameralnym gronie mini warsztaty dla osób, które chcą być szczęśliwe. Ania niezmiennie powtarza, że „jeśli nie zmienisz przekonań i zachowań, wszystko pozostanie po staremu„. Koszty są u Ani naprawdę symboliczne. Tylko 50 zł za kilka godzin edukacji. Idź i sprawdź. Polecam. Kontakt do niej e-mailem: nowakowska.anna@wp.pl, a nr tel. 663 184 522.

Ania wywodzi konieczność zmian z zasad huny. Jak widzisz, niezależnie od źródła mądrości, teza jest podobna do tej, o której pisałem powyżej: Lepsza jakość życia wymaga wprowadzenia zmian. Bez istotnych zmian w swoim życiu, trudno Ci będzie optymalnie wykorzystać swoje talenty. To byłaby wielka szkoda dla Ciebie i pośrednio dla nas wszystkich.

W takim razie zacznij się mądrze zmieniać. Powodzenia!

Pozdrawiam, wierząc w Twoją przemianę,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

 

Miłe niespodzianki

Drogi Czytelniku,
nie wiem jak Ciebie, lecz mnie do  białej gorączki potrafi doprowadzić  uzasadnienie, że „taki jest przepis”. To mogą być słowa wypowiedziane przez urzędnika, policjanta, strażnika, prawnika, nauczyciela, czy też kogokolwiek, kto słabo rozumie istotę prawa.

Oczywiście, ktoś może na tej podstawie zarzucić mi, że w ten sposób zachęcam do anarchii. Nic bardziej błędnego. W moim sposobie widzenia świata chodzi o to, aby rozumieć ducha ustanowionego prawa. Owszem, jego jakość często jest kiepska i nad tym trzeba ubolewać. Tym bardziej więc należy strać się zrozumieć, zwłaszcza dotyczy to egzekutorów przepisów, czemu one w zamyśle miały i mają w rzeczywistości służyć.

Jakby zupełnie zaginęło dobro, dla którego tworzy się prawo, aby ułatwić życie obywatelom. Dlatego przy interpretacji przepisów na dalszy plan schodzi korzyść obywatela, który jest bez szans w poruszaniu się pośród nieprawdopodobnego gąszczu różnych uregulowań, często nawzajem się wykluczających. Przez to nawet najprostsza sprawa staje się niezwykle skomplikowana, bo nie można jej – zwłaszcza przy złej woli – rozwiązać zwyczajnie po ludzku.

Cóż, samodzielne myślenie jest czynnością nad wyraz trudną. Czy zatem może dziwić, że ktoś woli tępo stosować się do najbardziej nawet niesprawiedliwego przepisu, zamiast posłużyć się zdrowym rozsądkiem?

A jednak w ostatnim czasie zdarzyły mi się dwie perełki, które napawają optymizmem. Świadczą bowiem o tym, że są osoby, które myślą nieszablonowo.

Vistaprint-1Pierwszy przypadek dotyczy wizytówek. Zamówiłem je – tak jak poprzednie – w renomowanej i jednocześnie międzynarodowej firmie VISTAPRINT. Przyszły w umówionym terminie. Patrzę i oczom nie wierzę. Mają inny wymiar niż poprzednie. Dla mnie dramat. Owszem mały, jednak był. Co robić?

Dzwonię do Zespołu Obsługi Klienta ww. usługodawcy. Pytam, dlaczego wizytówki mają inny wymiar niż poprzednie. Tamte miały 87 x 49 mm, a te 85 x 55 mm, czyli te nowe są powierzchniowo większe. Z tego powodu nie pasują do wizytownika.

Miła pani sprawdziła moje zamówienie. Wyszło na to, że dostarczony towar jest zgodny ze złożonym przeze mnie zamówieniem (sic!). Na ekranie nie zauważyłem, że wizytówka wygląda inaczej niż kiedyś. Ale dlaczego doszło do takiej pomyłki?

Okazało się, że na świecie przyjął się nowy standard wymiarów wizytówek i maszyny drukarskie ustawiono na taki właśnie format. Oczywiście, gdybym sobie zażyczył wymiar poprzedni, to by mi go zrobili. Jednak przegapiłem ten fakt.

Cóż, pani z firmy Vistaprint mogła np. powiedzieć : „Widziały gały, co brały”. Zrobiła za to coś innego. Przyznała, że doszło do pomyłki, lecz uznała, że częściowo jest to również jakieś niedopatrzenie z ich strony, że klient był nie do końca świadomy, co zamawia.

Vistaprint-2Zaproponowała, że prześle mi jako bonus wizytownik dopasowany do nabytych przeze mnie wizytówek. Domyślasz się, że po takim wybrnięciu z sytuacji będę już zawsze klientem firmy Vistaprint. Jej pracownicy zasługują na to. Jeśli dostaniesz ode mnie wizytówkę, wspomnij o mojej przygodzie i jej pozytywnym zakończeniu.

Podobny przypadek miałem z Polskim Busem. Świetny przewoźnik, a pod względem cen w porównaniu z PKP wręcz rewelacyjny. Korzystam z jego usług co jakiś czas. Mimo to na początku tego roku przeżyłem niemiłą przygodę w Poznaniu.

Zupełnie nieświadomie znalazłem się na niewłaściwym przystanku  i odjechał mi autobus, przez co straciłem rezerwację. Przyczyną było to, że we wszystkich miastach, w których korzystałem z autokarów firmy Polski Bus w połączeniach z Warszawą, tj. w Łodzi, Katowicach czy Lublinie, autokary  odjeżdżały z tego samego miejsca, do którego przyjeżdżałem.

PolskiBus-3Byłem przekonany, że tak samo jest w Poznaniu. Przez myśl mi nie przeszło, że może być inaczej. Dlatego z największym przerażeniem przyjąłem informację, że mój autobus odjechał już z Dworca Podgórzyn , a nie z Dworca PKS, na który przybyłem rano  z Warszawy.

W tej sytuacji musiałem nabyć nowy bilet na późniejszą godzinę.  Co więcej, okazało się, że wtedy autobus odjeżdża z Dworca PKS, a więc tak, jak byłem przekonany o odjeździe swojego właściwego autobusu. Zapytałem kierowcę, co w tej sytuacji mogę zrobić. – Już nic – odpowiedział. – Bilet można zwrócić godzinę przed odjazdem autobusu, a nie godzinę po. – Przegrał Pan – dodał na pożegnanie.

Mimo to skontaktowałem się z firmą PolskiBus i opisałem zdarzenie. Poprosiłem o zwrot opłat poniesionych za bilet na autobus, który mi odjechał. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że jest w tym przypadku dużo mojego gapiostwa, bo na bilecie był wskazany przystanek odjazdowy. Tyle tylko , że z powodów jak wyżej, nie zwróciłem uwagi na taki „drobiazg”.  Z mojego punktu widzenia występowały obiektywne czynniki, bo jednak doszło do pomyłki.

PolskiBus-2Już na drugi dzień nadszedł mail z informacją o pozytywnym rozstrzygnięciu w mojej sprawie, podpisany Zespół PolskiBus.com. Żałuję, że nie wiem, kto z pracowników podjął korzystną dla mnie decyzję. Przecież mógł się zasłonić odpowiednim przepisem Regulaminu. A jednak postąpił inaczej, zgodnie z rozsądkiem i uczciwie. Jak tu nie korzystać z usług TAKIEJ firmy.

Podałem tylko dwa przypadki, gdy ktoś zachował się nieszablonowo. Mam ich więcej, lecz na ich podstawie chciałem pokazać, że można działać inaczej, niż nakazuje to przepis. Składam wyrazy uznania tym, którzy myślą i postępują właśnie w ten sposób. Skoro czytasz te słowa, jestem pewien, że też należysz do takich osób. Bardzo Ci za to dziękuję.

PS
Jeśli chcesz się utwierdzić, że właśnie tak należy postępować, zajrzyj do mojej pierwszej książki Przywilej wyboru. Poza tym chętnie usłyszę Twoją opinię o niej.

Pozdrawiam z pełną dozą optymizmu w ludzi,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

Co nam przyniesie 2014 rok?

Drogi Czytelniku,
zapewne też to czujesz, że na przełomie każdego roku ogarnia nas trend zastanawiania się nad przyszłością. Oczywiście że powinniśmy się kierować tym, co będzie, a nie co było. Na to ostatnie nic już nie poradzimy. Natomiast o zapewnienie sobie jak najlepszej przyszłości powinniśmy starać się każdego dnia.

Jednak to przełom roku skłania nas do tego, żeby zintensyfikować myślenie o tym, co będzie i co chcemy zrobić. Z tego choćby powodu tak modne są postanowienia noworoczne. Jakby nagle mamy w sobie dodatkowy impuls, że musimy się podjąć czegoś ważnego.

Wśród moich znajomych pojawiły się naprawdę piękne zobowiązania, m.in. przebiegnięcie maratonu, przeczytanie przygód Harry’ego Pottera w oryginale, wyprawa do Ameryki Południowej, czy też uzyskanie stanowiska menedżera wyższego szczebla w firmie. Nic, tylko przyklasnąć.

Z przykrością stwierdzam, że są też tacy, którzy dumnie twierdzą, że nic nie będą planować, bo i tak niewielki odsetek celów, zwłaszcza noworocznych, udaje się zrealizować. Pytają więc mnie, po co mają się trudzić z wymyślaniem abstrakcyjnych tematów. Doprawdy, mogę im tylko współczuć.

Zgadzam się, że jest wiele spraw, na który mamy mały wpływ lub żaden. To, co wymyślą politycy, aby nam utrudnić życie, niespodziewana choroba, czy wypadek, zjawiska atmosferyczne, koniunktura na rynku, kurs franka szwajcarskiego i wiele innych czynników są poza naszą kontrolą. Szkoda czasu zaprzątać sobie nimi głowę, chyba że ktoś to musi robić z przyczyn zawodowych. Słusznie więc przeciętny zjadacz chleba zrobi, gdy je sobie odpuści.

Zachęcam jednak do tego, aby stworzyć sobie wizję nadchodzącego roku i związanych z tym zadań, które stoją przed nami. Ciekaw jestem, co to będzie w Twoim przypadku. Nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Chyba że do własnych partykularnych interesów, aby Cię wykorzystać.

Okładka-strona tytułowa-wo1U mnie z pewnością sprawy będą się toczyć wokół mojej pierwszej książki Przywilej wyboru. Widzę Czytelników, z którymi rozmawiam na spotkaniach, a nawet kolejki na poczcie, żeby wysłać im książkę. Stają mi przed oczami maile, które mi przyślą, i które wymagają odpowiedzi. Wyobrażam sobie, jak stoję przed kamerą i z radością opowiadam o swoim dziele. Wiele na to wskazuje, że powstanie angielska wersja tej książki. Tytuł może wtedy tak wyglądać: Your privilege of choice.

Mam też swoje plany co do Toastmasters. Czeka mnie wygłoszenie kilku mów, aby z jednej strony osiągnąć wyższy poziom umiejętności, a z drugiej przyczynić się do zdobycia punktu kwalifikacyjnego w ocenie naszego klubu Toastmasters Leaders. Na tym bardzo zależy Zarządowi klubu i słusznie. Swoją drogą, nigdy nie będziesz miał większej satysfakcji od tego, gdy komuś w czymś pomożesz!!! Zawsze warto o tym pamiętać.

Czy Ty możesz zrobić podobne symulacje z tym, co chcesz, aby Ci się zdarzyło? Z pewnością tak, bo im lepiej się do czegoś przygotujesz, tym łatwiej uporasz się z czymś, co może niespodziewanie nastąpić. Gdy jednak wyobraziłeś sobie podobną sytuację, przeanalizowałeś, jak możesz się w niej zachować, przećwiczyłeś pewne kwestie, co masz wtedy powiedzieć lub zrobić, zawsze wybrniesz z sukcesem. W przeciwnym przypadku taka historia może zakończyć się klęską lub dokuczliwym niepowodzeniem.

Pozostaje mi więc życzyć Ci dużo sukcesów w nadchodzącym Nowym Roku 2014.

PS
Nie wiedzieć czemu z Nowym Rokiem posypał mi się samoczynnie cały układ bloga. Oj miałem co robić od już od początku A.D. 2014! Straciłem wiele dni, lecz moje wysiłki spełzły na niczym. Na dodatek z powodu indolencji informatycznej wykasowałem sobie obrazek w Nagłówku. Z czasem będzie inny. Na razie jest nowy projekt, lecz nie potrafię go wstawić do istniejącego szablonu bloga.

Gdy już zawiodły wszelkie pomysły na poszukiwanie błędu psującego blog, ruszyłem w czeluści Internetu szukać bezpośredniej pomocy u znawców tematu. Napisałem swoją prośbę o poradę na formularzach witryn Sztuka WordPress i WPZEN. Dosłownie po pięciu minutach otrzymałem od właścicieli tych witryn, tj. odpowiednio Jakuba Mikity i Bartosza Romanowskiego, odpowiedzi, gdzie popełniłem błąd. Chodziło o zbędne znaki </div> i <div></div>. Koledzy, bardzo dziękuję za bezinteresowną, kluczową dla mnie poradę!

To prawdziwy pech (?), że pomysł o zwrócenie się o pomoc przyszedł mi dopiero wtedy, gdy dokonałem tylu niepotrzebnych manewrów na swojej witrynie. Jedyna pociecha, że w podobnej sytuacji takiego błędu już nie zrobię.

Pozdrawiam noworocznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

Pierwszy raz

Drogi Czytelniku,
zapewne zdajesz sobie sprawę, że nadchodzi taki czas, że robisz w swoim życiu coś po raz pierwszy. Wtedy najczęściej odczuwasz duże emocje, bo brakuje Ci doświadczenia i do końca nie wiesz, co się może zdarzyć. Nie masz żadnych porównań, jak to będzie, jak masz się zachować i co robić. Za to pracuje Twoja wyobraźnia i podsuwa Ci najróżniejsze wyobrażenia o tym, co się może stać. Jeśli ulegniesz i poddasz się negatywnemu sposobowi myślenia, z pewnością może Ci się przytrafić najgorszy możliwy wariant w danej sytuacji.

Niedawno doświadczyłem swojego pierwszego pobytu w ogólnopolskim Radiu TOK FMSAMSUNG. Byłem w nim gościem redaktor Marzeny Mazur w audycji Strefa Szefa. Występowałem wspólnie ze Sławomirem Lachowskim, twórcą mBanku i MultiBanku oraz byłym prezesem BRE Banku. Rozmowa dotyczyła zagadnień wartości w życiu prywatnym i biznesie. W tym względzie byliśmy zgodni , że w obu przypadkach muszą być one tożsame. Jeśli tak nie jest, to albo życie prywatne, albo biznes prędzej czy później się posypie. Najczęściej dzieje się to szybciej niż ktoś sobie może zdawać sprawę. Ba, czasami oba te obszary naszej aktywności kończą się klęską.

Jakoś wybrnąłem ze stanięcia twarzą w twarz z mikrofonem. Jednakże było to wynikiem m.in. wcześniejszych wypowiedzi dla Kontestacji i dla Radia Mazowsze. Gdybym kiedyś odmówił tym stacjom wywiadów,  byłbym teraz zupełnym nowicjuszem na falach eteru.

Oczywiście trudno porównywać oba zdarzenia. W przypadku Kontestacji było to spotkanie w kawiarni. Hałas rozmów w lokalu był taki, że mnie było ledwie słychać. Myślałem, że nic z tego nie wyjdzie, więc czułem się dosyć swobodnie.

Natomiast co tu dużo mówić, profesjonalne studio takie jak TOK FM robi wrażenie. Nie można też abstrahować od obecności w nim prezesa Sławomira Lachowskiego. To jest jednak persona, która coś znaczy w polskiej gospodarce. Tym bardziej jestem rad, że zarówno jego książka Od wartości do działania jak moja Przywilej wyboru obracają się w tym samym systemie pojęć i podejścia do życia. Nagranie audycji znajduje się tutaj.

Innym pierwszy razem był dla mnie dzień 15.11, gdy opowiadałem o swojej książce w Domu Kultury w ŁomiankachPromocja książki PK-DSC_0849. Niewątpliwie na „własnych śmieciach”  mówi się najtrudniej, bo oczekiwania są duże.

Tak przy okazji, mój syn Paweł, nota bene autor okładki książki Przywilej wyboru, uchwycił fantastycznie moment, gdy gest na slajdzie i moja wyciągnięta ręka są podobnie ułożone.

Życząc owocnej lektury Czytelnikom książki,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.przywilejwyboru.pl

Uścisk dłoni z laureatem Nobla

Drogi Czytelniku,
wyobraź sobie, że spotkał mnie niesamowity zaszczyt. Popołudniem 23.10.2013 r. uścisnąłem dłoń laureata Nagrody Nobla. I wcale nie był to Lech Wałęsa, jakby się mogło zdawać.

Tą osobą jest Muhammad Yunus. Otrzymał on powyższą nagrodę w dziedzinie ekonomii w 2006 r. Wsławił się tym, że w Bangladeszu, jednym z najbiedniejszych państw świata, stworzył w 1976 r. instytucję, a potem w 1983 r. bank przyznający mikrokredyty mieszkańcom, którzy nie mają zdolności kredytowej. Potem ta idea rozprzestrzeniła się na inne kraje Azji.

O Muhammadzie Yunusie wspominam na dwóch stronach w swojej książce Przywilej wyboru. Oczywiście, gdyby przekopać Internet, można na jego temat znaleźć mnóstwo informacji, że to szarlatan, krwiopijca, oszust biednych czy coś tam jeszcze. Pod tym względem nie gorzej prezentuje się również inny laureat Nobla, a mianowicie bł. Matka Teresa z Kalkuty. Jeśli przeszukasz Internet, znajdziesz dane, że ona to dopiero nakradła.

Nie miałem możliwości osobiście zweryfikować tych informacji, badając dokumenty źródłowe. Za to miałem okazję spojrzeć prosto w oczy Muhammadowi Yunusowi, aby gdzieś tam na poziomie podświadomym wyrobić sobie o nim opinię.

Utwierdziłem się ponad wszelką wątpliwość, że jego intencje pomocy biednym i odrzuconym, są szczere i uczciwe. Dlatego zdecydowałem się wręczyć mu egzemplarz mojej książki. Niech wie, że ktoś tutaj w Polsce też o nim słyszał i coś dobrego o nim napisał. To taki symboliczny dowód uznania za to, co robi i propaguje.

Niewątpliwie proponuje on nowy model gospodarki. Taki, w którym nierówność społeczna, głód i bieda będą znacznie ograniczone. Dla mnie jest to z definicji słuszne.

A Ty co chcesz zrobić, aby pomóc drugiemu człowiekowi? Jaki masz w tym zakresie pomysł lub plan działania?

PS
Okazało się, że to, o czym pisałem powyżej zostało uwiecznione na zdjęciach. Można więc z pełnym przekonaniem powiedzieć, że fotograf przy tym był. Osobą, która przysłała mi zdjęcia oraz popisała się niesamowitym refleksem i wyczuciem chwili  jest pani Beata Leska. Beata Leska 1 IMG_1509To dzięki niej masz okazję zobaczyć, jak wyglądało moje spotkanie „oko w oko” z Muhammadem Yunusem, gdy po długich oczekiwaniach w kolejce do laureata w końcu stanąłem przy jego stoliku. Powiedzenie, że obraz zastępuje co najmniej 1000 słów jest tu jak najbardziej właściwe, widoczne i aktualne.

Beata Leska 2 IMG_1511Jednak akcja rozwijała się dalej. Miałem już wcześniej zaznaczone w książce akapity, gdzie wymieniam laureata z imienia i nazwiska. W łatwy sposób mogłem więc mu wskazać, gdzie o nim piszę. Bardzo się ucieszył. Ten moment też uwieczniła swoi aparatem Beata Leska.

Teraz doszliśmy do ujęcia, które w najlepszy możliwy sposób oddaje Beata Leska 3 IMG_1512obrazem słowa tytułu wpisu: „Uścisk dłoni z laureatem Nobla„.

To, o czym się tyle napisałem, zdjęcie pani Beaty oddaje bez słów, lecz w jakże wyrazisty sposób. Jestem jej bardzo wdzięczny za udostępnione fotografie. Dzięki jej gestowi wobec mnie masz jasny wgląd w to, jak wyglądało moje spotkanie z Muhammadem Yunusem.

Pani Beato, bardzo dziękuję.

Pozdrawiam optymistycznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl

Masz przywilej wyboru

Drogi Czytelniku,
tylko popatrz, jaka zdarzyła się gra słów. Otóż tytuł dzisiejszego wpisu mogę zapisać w inny sposób: masz Przywilej wyboru. Fonetycznie wszystko brzmi tak samo, a jednak oznacza coś zupełnie innego. W tym przypadku słowa zapisane kursywą, czyli Przywilej wyboru, oznaczają tytuł mojej najnowszej książki.

Książka Przywilej wyboru powstawała przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Stanowi ona przykład, jak niezwykle ważną sprawą w naszych działaniach jest wytrwałość. Wystarczy konsekwentnie krok po kroku działać w określonym kierunku, aby w końcu uzyskać oczekiwane rezultaty. To jest ponadczasowa zasada, od której nie ma odejścia. Droga na skróty najczęściej kończy się klęską.

Tytuł książkiOkładka-strona tytułowa-wo1 nawiązuje do tego, że nasze wybory, których dokonujemy każdego dnia, decydują o tym, jak nasze życie będzie wyglądało za jakiś czas. Ten czas jest bardzo różny. Czasami skutki odczuwasz od razu, np. w czasie rozmowy, gdy dasz się sprowokować do silnych, najczęściej negatywnych emocji. W innym przypadku następstwo Twoich działań lub – co gorsze – ich zaniechanie odczujesz nawet po kilku latach.

To, że żyjemy w czasach, gdy dysponujemy wolnością, może stwarzać Ci trudność. W rezultacie nie cenisz tego, że głównie od Ciebie zależy, jaki styl życia dla siebie określisz i w jaki sposób możesz do niej dążyć. To powinny być Twoje świadome wybory, a nie narzucone przez innych!

Jednak rozumiem Ciebie, że bronisz się przed podejmowaniem decyzji. Wszak gdy popełnisz błąd, musisz przyjąć na siebie konsekwencje. A tego prawie nikt nie chce robić.

A z drugiej strony, przecież kierujesz się swoim umysłem a nie instynktem. Masz przywilej podejmowania suwerennych decyzji. Łącznie z tą, co zrobisz, gdy już wiesz, że na rynku pojawiła się książka Przywilej wyboru. Rysunki do niej wykonała Katarzyna Ślusarska z Kwidzyna , a wiersze napisała Małgorzata Marenin z Kielc. Zatem, życzę mądrej decyzji nabycia mojej książki i miłej lektury.

Pozdrawiam serdecznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl
www.jekos.pl