Pozytywne nastawienie

Drogi Czytelniku,
za kilka dni idę na 50 rocznicę ślubu mojego wujostwa. Pamiętam tamten dzień, mimo że byłem kilkuletnim brzdącem. Pewnie dlatego wzięło mi się dzisiaj na wspominki.

Stanęła mi przed oczami moja koleżanka z sąsiedniego podwórka. Dziewczyna niezwykle ambitna. Na dodatek utalentowana sportowo. Taka chłopczyca, jakbyśmy dziś powiedzieli w dobrym tego słowa znaczeniu.

Niestety, wyjechałem we wczesnej młodości jako kilkunastolatek z naszego miasteczka i kontakt z tą dziewczyną zupełnie się urwał. Niestety, z mojej winy. Miałem sporo kłopotów w nowym środowisku szkolnym, jako cudzy osobnik. Tak więc zaniedbałem swoje obowiązki i nie odpisałem chyba na żaden list od niej.

Tymczasem ona zaczęła odnosić coraz większe sukcesy sportowe. W końcu była jedną z najlepszych zawodniczek w kraju w swojej dyscyplinie. Mieściła się regularnie przez kilka lat w pierwszej szesnastce zawodniczek na świecie. Nieraz ocierała się o medalowe pozycje. Tak więc na prawdę była dobra w tym, co robiła. Pamiętam ten jej upór i wytrwałość, dzięki którym doszła do takich rezultatów. Fantastyczna dziewczyna!

Dosyć szybko zakończyła karierę. Zakochała się w zagranicznym zawodniku ze swojej dyscypliny sportowej. Tu zaczął się jej sportowy dramat. Urodziła córkę, potem jeszcze dwójkę dzieci. Nie było mowy o powrocie do sportu. Tym bardziej, że mąż zmarł w młodym wieku. Została za granicą sama z trójką dzieci. Pracowała tam potem jako trenerka.

Myślę, że miała dobry wpływ na swoje dzieci. Wszystkie zajmowały się profesjonalnie jej dyscypliną sportową. Najstarsza córka była wielokrotną mistrzynią świata i igrzysk olimpijskich.

Po wielu, wielu latach zdobyłem dzięki uprzejmości Erwiny Ryś-Ferens kontakt do mojej rówieśniczki. Zadzwoniłem do niej , porozmawialiśmy, wymieniliśmy się mailami. To nie była ta dziewczyna sprzed lat. Trudy życia odcisnęły na niej piętno. Brakowało mi tego jej hartu ducha, który zapamiętałem.

Jaki to dziwny paradoks. Ktoś, kto kiedyś tryskał energią, teraz jest przygaszony. Ja dla odmiany, który miałem kiedyś o sobie niskie mniemanie, im jestem starszy, tym psychicznie silniejszy.

Mogę o sobie powiedzieć, że dzięki ustawicznemu rozwojowi osobistemu, moje pozytywne nastawienie do życia stale rośnie. Mimo tylu różnych niepowodzeń, a może dzięki nim, mam w sobie tę niezbędną siłę mentalną, która pcha mnie ku nowym wyzwaniom.

Umiem sobie wyznaczyć cele do realizacji i konsekwentnie do nich dążyć. Niewątpliwie pomaga mi w tym moje pozytywne nastawienie. To jest umiejętność, której możesz się nauczyć. Oczywiście to wymaga trochę pracy, ale później rezultaty mogą Cię pozytywnie zaskoczyć.

Pozdrawiam serdecznie,
Jerzy
www.poznajswojetalenty.pl